Spotkanie, w którym Barcelona zmiażdżyła Real. To była totalna dominacja

Bez wątpienia Barcelona wróciła do żywych. Zawodnicy Xaviego Hernandeza potwierdzili to, miażdżąc na Santiago Bernabeu Real Madryt aż 4:0. Wygrana Barcy mogła i powinna być jeszcze wyższa. 

To było upokorzenie, którego Real dawno nie zaznał 

Niedzielne spotkanie w El Clasico Real rozpoczął bardzo dobrze, agresywnie. Już w siódmej minucie, po doskonałym płaskim strzale Federico Valverde, Barcę świetną interwencją uratował Marc-Andre ter Stegan. Po tej akcji jednak pełną kontrolę przejęła Barcelona. Ekipa Xaviego wspaniale wykorzystała wolne przestrzenie i wielokrotnie zagrażała bramce Courtiosa. Za pierwszym razem belgijski golkiper świetnie obronił uderzenie z kilku metrów Pierre-Emericka Aubameyanga. Nie zawiódł również podczas technicznej dobitki Ousemane’a Dembele. Później jednak i on nie podołał — i to aż cztery razy. 

Skuteczna agresja na bramkę Realu rozpoczęła się w 29. minucie. Wtedy to prawym skrzydłem urwał się Dembele oraz dośrodkował precyzyjnie na piąty metr na głowę Aubameyanga, który tym razem wykazał się pełną skutecznością i było 0:1. 

Nieco ponad 10 minut później Barca zwiększyła tę różnicę. Choć zanim to miało miejsce, fenomenalną sytuację zmarnował Vinicius Junior, który w sytuacji sam na sam, zamiast strzelać, wykonał okropną tragiczną symulkę. Jednak arbiter juan Martinez Munuera nie dał się oszukać. 

Kolejne dwa ciosy tuż po rozpoczęciu drugiej połowy 

Po przerwie Carlo Ancelotti postanowił wprowadzić dwie zmiany. To właśnie wtedy Real przestawił się na ustawienie z trójką środkowych obrońców. Szybko jednak przekonał się o tym, jak zły był to ruch. Już w 47. minucie koronkowa, kapitalna akcja Barcy rozrzuciła na obronę Królewskich. To wtedy Aubameyang zagrał piętą do Ferrana Torresa, a ten zwiększył różnicę w punktacji do 3:0. 

 Dumie Katalonii wcale to nie wystarczyło. Już cztery minuty później po podaniu Frenkiego de Jonga kapitalną podcinką bramkarza Realu pokonał w sytuacji jeden na jednego sam Aubameyang. Arbitrzy z początku wskazali spalonego. Co więcej, liniowy z podniesieniem chorągiewki nawet się pospieszył. Jednak analiza VAR wykazała, iż akcja była czysta, a czwarty gol dla Barcy stał się faktem.